BY THE WAY (Kraków)


Lubię chodzić na recenzję z Iloną. Wiecie dlaczego? Bo zawsze, ale to zawsze trafiamy na coś genialnego! Najciekawsze jest to, że te miejsca z pozoru i na pierwszy ogień wcale nie wydają się nas czymś zaskoczyć. Od to, jakaś wegańska restauracja na uboczu (czytaj nie w Rynku i nie na Kaziku), albo jakieś sushi do łapy, czy też-zupełnie nie wiedzieć dlaczego nas tam nogi zaniosły-restauracja włoska By the Way na Lea. Lea? Kiedy ostatnio byłeś/aś na Lea (nie na siłowni oczywiście)?! No właśnie. A tu się okazuje, że coraz więcej smacznych restauracji można odwiedzić właśnie na takich ulicach, zapomnianych zakątkach Krakowa.

Wnętrze jest przytulne.

Z pozoru niewielkie, jednak mieści wystarczającą ilośc stolików w zakamarkach, aby móc poczuć się na luzie. Idealne na lunch lub wyjście ze znajomymi. Powiało nieco wakacjami mimo wciąż zimowego wystroju: niebieskie podkładki, ciepłe światło, drewniane stoły. Nastroiło nas to na owoce morza, które w każdy czwartek w By The Way są świeże. Zjadłam olbrzymi gar świeżych muli duszonych w białym winie z nutką chili (32 zł). Obłędne! Jest ich naprawdę dużo, sos z czosnkiem i natką pietruszki wyjadłam do ostatniej kropelki, chociaż ledwo co mieściło mi się już w brzuchu wszystko. Bo wcześniej z Iloną zamówiłyśmy przystawkę: Włoskie wędliny z włoskimi salsami (19 zł) oraz włoskie sery (19 zł). Jak widzicie, całkowicie nam się zachciało lata. Do tego wypiłyśmy po lampce doskonałego, białego wina i chociaż od mrozu na zewnątrz ratowała nas zimowa herbatka to i tak czułyśmy się, jak w nadmorskiej knajpeczce. Trochę za sprawą sals do wędlin: figowej i gruszkowej, a trochę po prostu ze względu na panujący tu klimat. Leniwy, ciepły, serowy… Bo jeszcze zjadłyśmy Gnocchi w delikatnym sosie z gorgonzolą, rucolą, bialym winem i orzechami włoskimi (22 zł).

Na deser brakło miejsca, ale to świetny pretekst, żeby się tam wybrać znowu. Zresztą wcale pretekstu nie potrzeba, po prostu sobie tam pójdę i zjem. A Was zapraszam ze mną, bo chociaż włoskich knajpek jak przysłowiowych „psów” w Krakowie to niewiele miejsc Wam polecę. A to polecam. Bo dobrze, bo na luzie, bo fajna obsługa, bo ładne wnętrze, bo nie w „centrum”, a przede wszystkim: bo świetne mule!