Topinambur zawdzięcza swoją nazwę plemieniu Indian Tupinamba. Hoduje się go łatwo bo ma Zdolności do wzrostu na nieprzydatnych glebach i w niskich temperaturach. Przez wiele lat topinambur kojarzył się ludziom wyłącznie z... biedą; na przykład podczas ostatniej wojny światowej był często uprawiany i jedzony w dużych ilościach we Francji. Po wojnie roślina ta, podobnie jak i wszystko co kojarzyło się z ciężkimi czasami, poszła w zapomnienie jako symbol nędzy i cierpienia. Bardzo ciekawym jest fakt, iż bulwy topinamburu dobrze znoszą zimę pod ziemią, przy czym polepszają nawet swoje walory smakowe - jesienią mają nieco mdły a nawet gorzkawy smak; zimowanie w glebie nadaje bulwom słodyczy, co jest związane z migracją do bulw substancji cukrowych z naziemnej części rośliny. Jest bardzo zdrowy między innymi obniża poziom cholesterolu, ułatwia procesy odchudzania, odtruwa organizm i redukuje masę ciała. Jak smakuje? Mój był nieco słodkawy, z posmakiem słonecznika z powodzeniem zastąpił ziemniaki do głównego dania.
Składniki:
- kilka bulw topinamburu
- dwa ząbki czosnku
- łyżeczka kminku
- łyżeczka soli
- dwie gałązki świeżego rozmarynu
- dwie łyżki oleju rzepakowego Rapso
Przygotowanie:
Topinambur obieram ze skórki, myję i kroję w kostkę. Naczynie żaroodporne smaruje naturalnym olejem rzepakowym (bez cholesterolu). Przekładam do niego topinambur, dodaję pokrojony w plasterki czosnek, sol, rozmaryn i kminek. Wszystko dokładnie mieszam ręką i piekę około 50 minut aż topinambur zrobi się miękki (jak pieczone ziemniaki).