OSADA NAD BABIEŃSKIM POTOCKIEM (Pieniny)


Takich miejsc jak to, szuka się niemal, że „ze świecą”. Powiem wam więcej! W Osadzie nad Babieńskim Potockiem zostawia się serce i dlatego potem człowiek cały czas tęskni. Tęskni za dobrocią, za pozytywną energią ludzi, którzy tworzą to miejsce a przede wszystkim za mocą, jaka wypełnia cię, kiedy siedząc na huśtawce na ganku, patrzysz w Beskidzkie horyzonty. We wszystkich moich podróżach nie zdarzyło mi się jeszcze zostać dłużej, niż planowałam. Zostawić cały zgiełk świata za sobą i podarować sobie jeszcze jeden dzień, jeszcze jedną noc, by cieszyć się życiem. Życiem, które tutaj zyskuje nowego blasku. Zostałam.

Osada to kilka ciepłych, drewnianych domków bardzo dobrze wyposażonych.

To także, huśtawka na ganku, plac zabaw dla dzieci i kilka zwierzątek: konik garbusek z bajki i dwa barany. To wiata z miejscem na grilla, to miejsce na ognisko. To niesamowite wschody słońca, pola i łąki, których przespacerować nie jesteś w stanie. To cisza i spokój, i gwieździste niebo. Tutaj relaks pisany jest przez wielkie R, ponieważ oprócz tego, że miejsce ma niesamowite widoki, na które nie możesz się napatrzyć, pijąc rano herbatę, to jeszcze Ela-właścicielka, zadbała o Twoje zmysły i ciało otwierając herbarium. Herbarium, które w danej chwili przeznaczone jest tylko dla Ciebie. Co to oznacza? Że w czasie, w którym z niego korzystasz, nikt inny nie będzie ci przeszkadzał. Bo siła relaksu nie leży w ilościach możliwości, a tkwi w detalach.

Nie czarujemy się, każdy z nas lubi komfort. Schodząc ze szlaku po całym dniu, czy tak jak ja, z końskiego grzbietu, nie ma nic przyjemniejszego niż zjeść coś dobrego i oddać się w ręce specjalistki od masażu. Wymoczyć ciało w jacuzzi, odstresować mięśnie w saunie, a to wszystko wśród niesamowitego zapachu ziół! Uwierzcie mi, nawet dziś pisząc dla Was te pare słów, czuje zapach kwiatów unoszący się w powietrzu Osady. Nie pamiętam, kiedy zapach towarzyszył tak silnie miejscu.

Widziałam wiele pięknych agroturystyk i hoteli, jednak zasada co do sukcesu danego miejsca jest ta sama: ludzie. To miejsce stworzone jest z myślą o innych, dlatego niezależnie od tego, czy jedziesz sama, czy we dwoje. Czy z rodziną – czemu to miejsce bardzo służy lub z przyjaciółmi. I rzadko się zdarza, aby móc połączyć ze sobą te wszystkie kombinacje. W Osada nad Babieńskim Potockiem nikt nikomu nie przeszkadza. Może to dzięki dużej przestrzeni i odpowiedniemu rozplanowaniu domków, a może to jakaś magia, która niewątpliwie otacza to miejsce. Tu każdy odpocznie w taki sposób, jaki lubi.

Ela rozpieszcza swoich gości, serwując im własnoręcznie wypiekane ciasta i chleby.

Przynosi prawdziwego oscypka i bundz, sery, których smak zapada na zawsze w pamięci. Ręcznie robione przysmaki można kupić, pukając do odpowiednich drzwi. A te otworzysz, kiedy trafisz właśnie tu. Nie bójcie się pytać! Nie bójcie się szukać. Tu poznacie kilka smaków i opowieści niesamowitej treści, które zaczarują Wasze serca.

Musicie też wiedzieć, że bardzo łatwo idzie zakochać się w Beskidach i Pieninach. Ludzie są mili, szlaki nieprzetarte, nie ma motłochu, nie ma komercji. To jeszcze takie miejsce, w którym możesz odpocząć, w którym możesz się zatracić. Dla mnie to takie Bieszczady w miniaturce może dlatego nie mogłam się przez tak długi czas z nimi rozstać. Trudno wyjeżdżać, kiedy dni są beztroskie i kiedy naprawdę pierwszy raz rozumiesz, co to słowo oznacza.

To była samotna podróż, ale nie byłam sama. Ludzie, których poznałam, jakich emocje doświadczyłam, chodząc po okolicznych wzgórzach, dały mi ogromne przeświadczenie, że czasem trzeba „spokojnie przejść przez hałas i pośpiech, aby zrozumieć jaki spokój można znaleźć w ciszy”.