FOLWARK JACKOWO (Pomorze)


Jeżeli chcecie w pełni doświadczyć i zrozumieć powiedzenie „czym chata bogata..” to zapraszam Was właśnie do Folwarku Jackowo. Co więcej, jeżeli potrzebujecie zastrzyku pozytywnych emocji, to również je tutaj znajdziecie. Podobnie jak zamiłowanie do wszystkiego, co bio, naturalne i zdrowe. A wszystko to okraszone bardzo ciężką pracą, aby temu Folwarkowi nadać właśnie taki sznyt.

Miejsce to jest wyjątkowe pod względem kulinarnym. Kuchnia to serce domu, duża z wyspą, kominkiem, sofą i przestronnym salonem, zachęca do spędzania czasu we wspólnym gronie. Zapach, smak, wygląd, można wrócić z kilkoma kilogramami więcej, bo Nicola dba o Ciebie jak o najlepszego przyjaciela. I chyba o to w takich miejscach chodzi. Tak powinny wyglądać folwarki, gdzie na ogromnej przestrzeni parku ze starodrzewiem znajdziesz czas i przestrzeń dla siebie, ale też kogoś, kto po prostu o Ciebie zadba.

Moje ulubione śniadania to raj na ziemi.

Domowe masło orzechowe, hummus, konfitury. Jajka od swoich kur, zioła, warzywa. Ekologicznie, swojsko i smacznie. Mam ogromny szacunek do ludzi, którzy celebrują jedzenie, zwłaszcza kiedy stawiają na jakość. Obiadokolacje to zawsze trzy dania! Zupa, główne i deser. Talerze pełne po brzegi. Ze smutkiem oddawałam niedojedzone porcje, ale naprawdę nie było szans, żeby to wszystko przejeść. Momentami czułam się jak kulka, wytaczając się z kuchni.

Dobrze, że wokoło Folwark Jackowo, jak i w samym miejscu jest co robić, wiec można spalić ten ogrom kalorii, jakim częstuje Pani Domu. I chociaż folwark położony jest kawałek od plaży (na nogach to długi spacer, samochodem około 15 minut), to jednak pasmo w okolicach Łeby jest jednym z ciekawszych do odkrywania. Przede wszystkim koniecznie wybierzcie się na ruchome wydmy. Widoki i zabawa przednie, nigdy czegoś takiego nie widziałam i muszę Wam powiedzieć, że człowiek zaczyna pojmować ogrom natury. Rozciągające się pasmo wydm można podziwiać z Latarni Morskiej Stilo, która związana jest z folwarkiem. Od pokoleń światła strzeże rodzina Pani Weroniki, której opowieści o tym niezwykłym miejscu możecie posłuchać… nie ruszając się z sofy.

Ruszyć się jednak warto, bo niedaleko latarni jest plaża z zatopionym statkiem.

Statek wszedł na mieliznę i wraz z całą zawartością spoczął na dnie naszego zimnego morza. Jego maszt wystaje na płyciźnie, nie dalej niż 100 metrów od plaży. Widok jest niesamowity. Cała załoga została uratowana, natomiast statek, jak i jego towar rozeszły się po okolicy.

Podobno plaże w paśmie Łeby (czyli obok naszego Folwarku) to wciąż jedne z najdzikszych i najmniej turystycznych plaż. W zimie są piękne, majestatyczne. Bardzo lubię nadmorskie miejscowości o tej porze roku, nie wiem nawet, czy nie bardziej niż na wiosnę lub lato. Spokój, brak popeliny, turystów tańczących na Kubocie… Jedyny minus to taki, że szybko robi się ciemno, a człowiek chciałby tak bez pośpiechu wszędzie pojechać. Jednak przyjemnie jest wrócić do ciepłych wnętrz, serdecznych gospodarzy i smacznego jedzenia. Przyjemnie się wraca do Folwark Jackowo.